czwartek, 11 kwietnia 2013

Google w edukacji


GOOGLE W EDUKACJI
Jak wiecie kochani Superbelfrzy, i nie tylko, to jest właśnie temat mojej prelekcji podczas konferencji zorganizowanej przez Szymona Konkola w Jastrzębiu - Zdroju. A że mamy władze w naszej grupie, to właśnie te  władze w osobie Jacka Ścibora poprosiły mnie o krótką informację, do czego  to jest i czy się w ogóle przyda. Jestem zaskoczona, że dla wielu jeszcze nauczycieli Google i jego narzędzia, nawet te podstawowe jak google docs,  w tej chwili są zagadką, a nawet narzędziem, z którego nigdy nie korzystali. Przyznam się szczerze, że gdy ktoś z grona pedagogicznego podaje mi maila typu @interia itp., to ogarnia mnie wstyd, że moje koleżanki i koledzy nie mają konta na gmailu. Ten problem pojawia się również wtedy, kiedy jako nadworny szkolny fotograf chcę udostępnić jakieś zdjęcia, a oni nie potrafią ich zobaczyć, pobrać czy zapisać u siebie na dysku. Jednak prawda jest taka, że nie muszą tego znać, a ja powinnam ich tego nauczyć. To samo zauważyłam w Poznaniu na konferencji, że grono nauczycieli może i korzystało z wyszukiwarki Google, ale gmail był dla nich zagadką. 
Dobrze, że tam mają ludzi z firmy Gammanet, która ma jako jedyna w Polce certyfikowanych trenerów dla google apps w edukacji. To właśnie ta grupa trenerów nie dość że, pokazała możliwości google apps to również przygotowała wraz z nauczycielami pokazowe lekcje.  Jednakże- dość narzekania na to, że nie znają takich narzędzi, bo nadszedł czas przybliżenia tego, co daje Google.  Przypominam, że dla edukacji  jest za darmo i to podejście mi się podoba, bo czym skorupka za młodu nasiąknie ... Jeśli  oni młodzież przyzwyczają do swoich narzędzi, to już jako pracownicy czy nawet pracodawcy wybiorą narzędzia google. Wiem, że za chwilę pojawi gros obaw: Co z naszymi  danymi prywatnymi, zdjęciami itp. No cóż, dostępne dla wszystkich jest jedynie to, co sami udostępnimy.  Ja pisząc ten tekst dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami i doświadczeniem, ale liczę się też z tym, że ponieważ  jest on opublikowany-  to każdy może go skopiować,  a następnie wykorzystać,  gdy np. będę szukała pracy w korporacji, która nie zamierza współpracować z google. Reasumując-  dane są nasze i tylko nasze, a to co udostępnimy, zależy oczywiście od nas.  Fakt- algorytmy google przeszukują nasze maile, ale tylko po to, żeby z prawej strony w naszym gmailu wrzucić reklamy związane z tym, o czym najczęściej ostatnio do kogoś pisaliśmy. Teraz pora na kilkanaście zdań o narzędziach: Wszyscy znamy google search; ja nawet używam sformułowania: "Wujek google wam pomoże przy znalezieniu informacji na temat systemu OpenSuse".
Dobrze, ale nie wszyscy wiemy- a to akurat też zdążyłam sprawdzić- że można dostosować wyszukiwarkę do siebie, tzn. wybrać opcje zaawansowane, w których możemy  określić język, typ pliku, ostatnią aktualizację i- bardzo ważna rzecz- typ licencji, co uchroni nas przed łamaniem prawa autorskiego; a w przypadku grafiki nawet rozmiar itd. 
Jak zapewne wszyscy wiedzą, istnieje możliwość przeszukiwania także pod kątem filmów, bo youtube jest własnością google. W narzędzie google wbudowane mamy również opcje wertowania wiadomości czy tłumaczenia. Możemy od razu tłumaczyć strony lub też korzystać z tłumacza, który znajduje się na pasku.  
W pierwszych wersjach było to typowe „Kali jeść, Kali pić”, jednak obecnie jest coraz bardziej przydatnym narzędziem.  Wiem, bo sama korzystam. Co prawda nauczyciele języków obcych zaraz by mnie skrytykują za to, co robię. Jednak ja uważam, że jest to zrozumiałe dla obcokrajowca, a tłumaczenie zwrotne nie wychodzi wcale najgorzej.
Przejdźmy teraz do kolejnego narzędzia: gmail. Na potrzeby moich tutaj „wypocin” sprawdziłam, kiedy to ja wysłałam pierwszego maila za pomocą,  zdaniem, najlepszej, najszybszej, najmniej spamowanej darmowej skrzynki.  Było to 28.06.2007, więc miałam prawo nie pamiętać. Nie zamieniłabym jej już na żadną inną, no może jedynie na google apps,  bo tam zamiast @gmail.com mam @zs6sobieski.pl oraz pozbywamy się reklam. Google apps dla edukacji również jest darmowe i dlatego gorąco je polecam. 
Jeżeli chodzi o gmaila, to zaproszenie do korzystania z tej skrzynki wysłałam mojemu współpracownikowi, w wieku ok. 50 lat, i muszę się pochwalić, że korzysta z niej nadal. A nawet więcej: używa bloggera i sam prowadzi szkolenia dla swoich koleżanek i kolegów z korzystania z narzędzi Google, a że nie jest informatykiem z wykształcenia, świadczy,  iż opanowanie tego nie jest takie trudne. Lubię gmaila również za to, że mogę mieć w tle poczty moje ukochane góry za każdym razem,  jak się loguję :) Szkoda, że nie ma takiej opcji na smartfonach, ale tam też jestem zalogowana do gmaila. Następne narzędzie, które poznałam i zaczęłam z niego korzystać, to google docs, a w tej chwili google dysk:  
Darmowy edytor  tekstu, arkusz kalkulacyjny, narzędzie do tworzenia prezentacji  czy ankiety i to na dodatek z możliwością pracy nad danym dokumentem w kilka osób bez potrzeby przesyłania sobie 10-tej kopii nazwanej jako najnowsza. Nie ma też problemu w sytuacji gdy ktoś z edytujących dokument coś usunie bo jest możliwość przywrócenia zmian z historii. Co daje nam również możliwość sprawdzenia jak dokument się zmieniał w trakcie pracy nad nim. Może również wstawiać komentarze obok tekstu czy slajdu, a osoba odpowiedzialna za tę część dokumentu sama uzna, czy zostawić czy skasować. Możemy to narzędzie wykorzystać w celu udostępniania uczniom prac, zadań domowych, materiałów do powtórki czy materiału z lekcji.
Oczywiście wcześniej powinniśmy skorzystać z innego narzędzia google (grupy dyskusyjne), ale też po prostu udostępnić (naturalnie: bez możliwości edycji) nasz nowy dokument  uczniom, wpisując ich adresy e-mail.
Picasa i możliwość umieszczania zdjęć oraz udostępniania ich wybranym osobom to narzędzie, z którego najczęściej korzystam jako ten nadworny szkolny fotograf :). 
Czy trzeba coś więcej o nim pisać-  nie wydaje mi się.  Ja jestem tak do niego przyzwyczajona, że innego nie używam. Zapytacie może: Czy te zdjęcia są tam bezpieczne? Odpowiedź brzmi: Bardziej niż na płycie w domu czy dysku zewnętrznym,  bo tutaj o dostępie do nich ja decyduję,  a w domu czy z dyskiem różnie bywa,  chyba że jest on szyfrowany. 
Przejdźmy teraz do narzędzi z pozoru nie związanych z edukacją,  a jednak okazuje się, że mogą być bardzo przydatne. Pierwsze, jakie chciałabym opisać, to google maps. Myślę, że chyba każdy je zna i korzystał z niego, żeby odnaleźć np. miejsce konferencji.  Czemu więc nie wykorzystać je do edukacji, np. na lekcji geografii czy matematyki? Można  dać zadanie na wyznaczenie trasy pomiędzy punktem A a punktem B. 
Udaje się też sprawdzić, jaka jest pogoda czy spacerować na języku polskim ulicami miast z lektury- przy wykorzystaniu Street View. To nie jest jedyne narzędzie google związane z mapą. Pragnę Wam teraz opisać google earth, które jest pierwszym z narzędzi google, jakie musi być lokalnie zainstalowane na komputerze. Jednakże  za to daje nam możliwość oglądania kuli ziemskiej z wyznaczonymi granicami państw, podziałem na równik, równoleżniki, jak również historią zmieniającej się kuli ziemskiej.  Gdy już nam się znudzą wędrówki po Ziemi, to można wybrać się w podróż po niebie, bo jest i taka możliwość, włącznie z księżycem czy Marsem. 
Natomiast  jeżeli jakieś budynki nie mogły być sfotografowane, to google daje nowe narzędzie,  w którym zostały stworzone bryły 3D. Tym narzędziem jest Sketchup, który moim zdaniem jest najlepszym narzędziem do nauki rysowania przestrzennego 3D, jak również do projektowania swojego domu czy pokoju. Ostatni produkt google, który chciałabym opisać, stanowi GoogleArtProject.  Jest to wirtualny spacer po muzeach i możliwość oglądania prac wielkich artystów bez wychodzenia z domu. Marzyło mi się zwiedzenie Muzeum D`Orsay w Paryżu. 
Niestety, nie udało się, więc aktualnie spaceruję wirtualnie, licząc na to, że kiedyś będę miała okazję zobaczyć obrazy impresjonistów na żywo. Są osoby, które mogą nigdy nie mieć takiej szansy, więc dostały je od google za darmo, bez żadnych opłat. Wystarczy mieć konto, a z reszty opisywanych tutaj narzędzi możemy korzystać. Zapytacie może: A gdzie je wykorzystać w edukacji? No jak to gdzie?-  na zajęciach z techniki, informatyki czy wiedzy o kulturze, nie zapominając o historii i geografii, języku polskim czy językach obcych.
Myślę, że warto by stworzyć  bazę takich przykładowych lekcji.  W wersji angielskiej dla google apps samo google je umieszcza, więc co stoi na przeszkodzie, żebyśmy również coś podobnego zrobili. Zapraszam chętnych-  koleżanki i kolegów. Może nawet zrobimy jakieś głosowanie, który z pomysłów na scenariusz lekcji jest najlepszy.

Link do zdjęć

Wyniki ankiety


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz